Strony

wtorek, 27 listopada 2012

jestem oazą spokoju... jestem...

Jest godzina 10:30, babka z drukarni dzwoni, pisze, krzyczy o pliki, a obok mnie trwa dyskusja na temat zmiany tekstów na opakowaniu...
Szlak mnie trafia. Gdybym zarabiała tyle co osoby decyzyjne w naszej firmie zadałabym sobie trud, aby ustalić założenia i teksty do nowych projektów trochę wcześniej niż 5 minut po terminie przesłania do druku. Projektów, które są wałkowane od wakacji. Mam dosyć pracy z ludźmi, którym się wydaje, że mogą w każdej chwili zmieniać projekt, że przygoptowanie go do druku i pozbieranie podpisów to minuta roboty. A jeśli zawalamy termin, to winny jest oczywiście grafik, no bo nie wysłał na czas plików.

3 komentarze:

  1. Wdech i wydech wdech i wydech i tak parę razy. to tez jest skuteczne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja polecam inną metodę - nie oszukiwać się wdechami i wydechami (choć są potrzebne, ogólnie rzecz biorąc) tylko stanąć przed faktem, że tak jest wszędzie i dotyczy wszystkiego... :( to znaczy, co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. A pierdolnik macie, swoją drogą, boski... Bardzo współczuję sytuacji. Trzeba się szybko umówić na kawę. Najlepiej na spirytusie ;-)

    OdpowiedzUsuń