Strony

niedziela, 13 listopada 2011

bardzo paskudny dzień

Dziś postanowiłam nie wyglądać przez okno, żeby się nie dołować. Wypuściłam rano Męża do pracy i zaszyłam się w łóżku aż do 11 (chociaż budzik dzwonił od 6:30). Już wolałabym, żeby spadł śnieg, może by się przynajmniej trochę rozjaśniło w powietrzu. Takie jesienne dni działają na mnie bardzo negatywnie emocjonalnie. Zwłaszcza, jeśli są to niedziele jak dziś, gdy na ulicach nie widać nawet psa z kulawą nogą. Normalnie postapokalipsa :)
Ranek przetrwałam dzięki prezentowi od mojego Męża. On jest jednak cudowny! Postanowił zadbać o to, żebym się nie przemęczała robotą i sprezentował mi komplet 6 części Settlersów :D Obecnie rozgrywam kampanię w części 5, bo to jedyna część, z którą nigdy nie miałam do czynienia. Śniadania prawie nie zjadłam. Mam nadzieję, że nie odbije się to negatywnie na Penelopce (wierciła się i kibicowała Setlersom, więc siłę dziecko ma). Obiecałam jej za to zjeść ładnie wszystkie pierożki na obiad, a wieczorem dopchnąć gruszkami od rodziców. I ciastem.
Wczoraj nad ranem mój Mąż otrzymał wiadomość od rodziców, że babcia ze strony mamy zmarła - ostatnia osoba z pokolenia jego dziadków. Babcia już od wielu lat była bardzo wymęczona chorobami ciała i umysłu. Zajmował się nią wujek, teściowa pomagała, gdy tylko mogła, ale kontakt z szerszym gronem rodzinnym ograniczał się tylko do świąt Bożego Narodzenia. Mimo, że w ciągu ostatnich lat kontakt mojego Męża z babcią był bardzo ograniczony, wiem, że ma mnóstwo cudownych wspomnień z okresu dzieciństwa i przeżywa jej śmierć. Pogrzeb będzie w czwartek…
Mój dziadek i obie babcie trzymają się dzielnie. Dziadkowie ze strony taty są ze sobą już ok. 60 lat! Mimo, że drą koty niemal o wszystko, a ich ulubionymi tematami jest narzekanie na wszystko dookoła staram, się mieć z nimi jak najczęstszy kontakt, dzwonić i odwiedzać, gdy tylko mogę. Nie będę ich miała wiecznie, muszę się nimi nacieszyć póki mam okazję. Tym bardziej, że moja siostra raczej o ten kontakt nie dba, a przecież widzę, że dziadkowie za nią tęsknią i pytają o nią przy każdej okazji. Nie mam dla nich żadnych wiadomości, bo siostrę widziałam ostatni raz na Święta Wielkanocne u rodziców…

Hm… postanowiłam odwiedzić dziadków przy okazji zawożenia zwolnienia do pracy, nawet, jeśli okupię długą jazdę samochodem bólem nerki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz