uff.. określenie sajgon naprawdę nie oddaje kieratu, w jaki dziś wpadłam. Gdyby nie Małżon, nie wyrobiłabym się z niczym. Miałam zrobić jedno małe zleconko i porobić poprawki do wczorajszego, upiec ciasto na przyjazd gości i pójść z Małą na ważenie, a w międzyczasie poodciągać pokarm i cokolwiek sjeść. Były momenty, w których chciałam przykleić sobie laktator do cycka i zająć się robotą. Już dawno nie byłam tak zapracowana. Dzięki pomocy Małżona udało się nawet posprzątać chałupę. Teraz powinnam jeszcze tylko poprasowa górę prania, przyssać się do dojarki na pół godziny i mogę iść spac (gleb)
Dzidziulinka waży 6,3 kg, ale ma tylko 62 cm wzrostu (więc albo moje dziecko w ogóle nie rośnie, albo raczej w szpitalu źle ją zmierzyli i wyszło im 59 cm). Wieczorem nie zmieściła się w kolejnego pajaca i kilka ciuszków od razu powędrowało do kartonu z napisem"< 6 kg".
Niestety chyba właśnie zakończyłam osobiste karmienie piersią, bo już od dwóch dni nie udaje mi się przekonać Małej do ciumkania cyca z samego rana. Do tej pory się to udawało, bo mała była zbyt zaspana, by marudzić. Tak więc koło 5-7 rano dostawała cyca, a w ciągu dnia trzy razy odciągałam pokarm z obydwu piersi. Najwyrażniej teraz czeka mnie jeszcze półprzytomne odciąganie pokarmu bladym świtem, grrr..... Ale w moim przypadku nie było innego wyjścia jak tylko dokarmiać z butelki i w głębi serca wiedziałam, że Mała ktoregoś dnia odmówi cycka całkowicie :( Szkoda, bo te momenty w pierwszych tygodniach, gdy karmiłam Dzidziulinkę tylko piersią, a ona była taka spokojna i ufna, były jedyne w swoim rodzaju. Ale już nie wrócą :( Może przy nastepnym dziecku uda mi się namówić moje cycki do większej współpracy.
Piękne jest to zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję w imieniu Małej :)
UsuńKurcze, dzieciny w tym wieku mają takie zajebiste spojrzenie :-)
OdpowiedzUsuńOna potrafi wyrażać się tymi oczętami bardzo konkretnie :D
UsuńPen, poczyniłam odkrycie - na podstawie przeczucia, które miałam od samego początku po zobaczeniu Twojej cudnej córy - która wydawała mi się podobna do jednej takiej, co przyjaźni się z Myszą i Guu i się zwie Pen:-D... Bo widzisz, my się znamy :-)
OdpowiedzUsuńA ja to wiem od początku :D Guu dała mi cynka o blogu :)
UsuńHehehe, ale jestem rozgarnięta :-) /jestem rozgarnięta jak matka dwójki dzieci :-)))/
OdpowiedzUsuńNie no spoko, dawno się nie widziałyśmy, a ja zamiast się grzecznie przedstawi zaczęłam Cię cichaczem podglądać :P
Usuń