Strony

wtorek, 29 maja 2012

pieluchy wielorazowe

Będąc całe kilometry przed macierzyńswem napatoczył mi się temat pieluszek wielorazowych. Chyba był to jakiś program w tv śniadaniowej. Bardzo spodobała mi się taka alternatywa dla pampersów. Uważam, że jednorazówki są szkodliwe zarówno dla dziecka, jak i dla środowiska. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jest to część całego szaleństwa zwanego "ekomacierzyństwem". Będąc w piątym miesiącu ciąży odnowiłam znajomość z koleżanką z liceum, która z powodzeniem stosowała takie pieluszki u swojej półtorarocznej córy. To mnie ostatecznie przekonało, by spróbować. Zakupiłam cały zestaw za kupę kasy i w sumie na tym się skończyło moje ekorodzicielstwo :P

Po przyjściu na świat Dzidziulinki jakoś nie miałam odwagi by zacząć używać tych pieluszek. W pierwszych dniach dlatego, że byłam obolała i nie chciałam dokładać sobie roboty. Potem zaczeły się jazdy z usypianiem, nie chciałam mieć też jazd z pieluchami. W tamtym czasie Dziziulinka kupkała niemal podczas każdej drzemki i przerażała mnie wizja mieszkania pachnącego dziecięcymi kupami z nagromadzonych w łazience wkładów. Ale od kilku tygodni Aluńka nie ma problemów z zasypianiem, robi jedną kupę na dwa dni, a ja poczułam się na tyle wypoczęta, by dołożyć sobie zbędnej roboty. No i wyciągnęłam wczoraj te pieluchy. I jakoś spędziłyśmy na nich cały wczorajszy dzień! Kupy nie było, ale drżałam trochę, jak to z nią będzie. Na noc założyliśmy jednorazowe, żeby w razie co nie babrać się z tą kupką w trybie zombie. Po porannym karmieniu też założyłam pampersa, bo nadal przeraża mnie ta czająca się kupa!
Ale chyba teraz, jak Dzidziulinka wstanie, mam zamiar założyć wielorazową i być dzielną! Proszę trzymać za mnie kciuki.



Edit:

i już po kupie!
Poszła w tetrową, a jak zobaczyłam ilość spustoszeń, jakie poczyniła, to zastanawiałam się nad rozrysowaniem planu działania. Bardzo fajnę są ligninki, które kładzie się między pupę a pieluchę, dzięki czemu zgarnia się od razu całą kupę i wrzuca do sedesu (ligninki podobno rozpuszczają się w wodzie). Niestety u nas kupa wyszła  bezczelnie frontem i zaatakowała bodziaka, ale i tak jest nieźle.

4 komentarze:

  1. Z całym szacunkiem do Matki Ziemi nie zdecydowałam się na takie bycie eko - chyba tylko z powodu przygód, jakie miałam z kupkami Mikołajka, których było 100 dziennie, każda cuchnąca i zielona, a w dodatku atakująca WSZYSTKO! Żrąca jak ślina zielonego smoka. Pozostająca na ubranku na zawsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby Mała nadal waliła kupska tak jak przez pierwszy miesiąc też bym spisała te pieluchy na straty. I pal licho ekologię i zdrowie dziecka! Zdrowie psychiczne matki jest też ważne.
      Cały czas mam poczucie, że żyję zbyt daleko od natury. Mam amicje, aby segregować śmieci, ale i tak mamy w bloku jeden kontener w ktorym ląduje wszystko, a nie mogę sobie pozwolić na własny kompostownik (chyba, że na balkonie ku zgrozie sąsiadów) więc chociaż tych pieluch mam zamiar się trzymać. Z proszku do prania też nie zrezygnuję, bo bardzo ładie spiera kupy z pieluch :P Gdybym mogła kupowałabym wszystko bez opakowań (i tu wyłazi na wierzch chipokryzja projektanta opakowań na kosmetyki... jestem złym człowiekiem, wiem :( )
      Z czego wynikały te kupki Mikołajka? Z niedojrzałości układu pokarmowego?

      Usuń
  2. A jakie polecasz, zawsze jeszcze mogę być eko - no i jak to się dobiera do pupy? Jakoś na wymiar, czy jak? A można jakoś je prać ekologicznie? Tak pytam z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygotuję Ci jutro w mailu cały opis, jak znajdę chwilkę gdy Mała zaśnie.

      Usuń