Strony

piątek, 15 czerwca 2012

back to live

Zapewne ze 2 lub 3 osoby zdziwiły sie nie mogąc znależć mojego bloga w necie. Zapewniam, że ja przeżyłam niemniejsze zdziwko, ale sama się do tego przyczyniłam.

Ale może po kolei: pewnego środowego poranka wpadłam na cudowny pomysł zamieszczenia na youtubie filmików małej, na których gada jak nakręcona podczas meczu PL-RU. Na stronie wyżej wymienionego portalu kliknełam "wyślij film" i trochę się zdziwiłam, że każą mi założyć nowego użytkownika, bo wydawało mi się, że Youtube jest sprzęgnięty z google. No ale dobra, wpisuję "Dzidziulinka". Dalej: podaj datę urodzenia. I tu mózg mi się wyłączył, albo przynajmniej był gdzieindziej, bo nie zastanawiając się wpisałam datę urodzenia mojego dziecka (chyba myślałam, że może kiedyś mała ucieszy się, że już od urodzenia ma jakieś konto... tak chyba taka głupia myśl wpadła mi do łba)
Enter!
"Ponieważ masz poniżej 13 lat informujemy, że blokujemy ci konto google, a jeśli nie udowodnisz, że masz tych lat 18, to za 29 dni usuniemy ci to konto całkowicie"
Że co?!
acha, czyli jednak Google jest sprzęgnięty z Youtube, a z dwóch kont które posiadam u tego dostawny zablokowałam sobie akurat to, do którego mam przypisanego bloga i na który piszą niemal wszyscy moi zleceniodawcy. Zajekur..biście... Kontaktu w Google nie ma żadnego. Co prawda w regulaminie są dane firmy, ale nie ma kontaktów internetowych (no bo po co one firmie działającej w internecie, jeszcze musieliby odpowiadać na reklamacje użytkowników) Sytuacja nie okazała się tak do końca beznadziejna, bo miałam dwie możliwości odblokowania konta: zapłacić im kartą kredytową jakąś symboliczną kwotę 0,3 dolara, albo przesłać skan dokumentu z datą urodzenia. Karty kredytowej nie mam, pozostała mi więc opcja druga. Tego, żeby nie rozdawać informacji o sobie na lewo i prawo nauczyłam się jeszcze w szkole, ale tu najwyraźniej nie miałam wyjścia. Co prawda Google twierdzi, że niszczy wszelkie dokumenty, ale aż tak naiwna nie jestem, by im w to wierzyć. Dlatego po zeskanowaniu dowodu zamazałam nr dowodu, mój podpis i chyba jeszcze imiona rodziców. W końcu chodziło im tylko o datę urodzenia, nie? Otóż najwyraźniej nie, bo moje podanie o odblokowanie konta zostało odrzucone. Acha, czyli jednak chcecie wyłudzić ode mnie więcej danych osobowych, ale ze mną nie ma tak łatwo. Jeszcze raz zeskanowałam dowód, ale dla własnego spokoju ducha poprzestawiałam znaki w numerze dowodu. Już pal licho podpis. A dziś rano obudziła się i odkryłam, że moje konto znów działa!

Refleksja z całej tej sytuacji jest taka, żeby nie przywiązywać się za bardzo do tego co w sieci, bo jutro już może tego nie być (stanęły mi przed oczami te liczne sytuacje, gdy serwery na których grywałam w różne MMO z dnia na dzień przestawały istnieć, bo albo się coś psuło, albo sprzęt konfiskowała policja :D) System weryfikacji użytkowników przez Google jest moim zdaniem mocno chybiony i celowo nastawiony dwutorowo: na zarabianie kasy (jakby im było mało) albo na kolekcjonowanie danych osobowych użytkowników, którym na tych kontach zależy. Bo spójrzmy prawdzie w oczy, gdybym była cwaną gimnazjalistką, jak mój chrześniak chociażby, wiedziałabym, że wszędzie należy podawać swój wiek jako pełnoletni. Blokowanie kąt jest jedynie karą dla tych, którzy się pomylą, lub nie myślą.

Teraz tylko czekać, gdzie i kiedy wypłynie mój dowód ze złym numerem... albo od razu iść wyrobić nowy.

2 komentarze:

  1. a ja już myślałam, że stało się nie-wiadomo-co;p
    lol

    OdpowiedzUsuń