Naiwna jestem, bo sądziłam, że mleko tryśnie strumieniami. Tymczasem nie ma żadnej, nawet najmniejszej zmiany na lepsze. Jedynym efektem całotygodniowych męczarni są bardzo bolące sutki :( W sumie przez te kilka miesięcy wypróbowałam wszystkie zalecenia doradców laktacyjnych, odciągałam często, dużo piłam, dobrze się odżywiałam, nie stresowałam się, nawet durne rymowanki motywacyjne wymyślałam! O np taka:
"Tryska mleczko, tryska
do Alusi pyska"
:D (wiem, jestem okropną matką)
W środę idę do mojej gin, wypłacze jej się w jej wielką pierś i może podpowie mi, jakie badania zrobić, żeby stwierdzić co jest nie tak. Mam tylko nadzieję, że nie wyśle mnie do psychiatry, chocia na pierwszy rzut oka widać, że się kwalifikuję ;)
na pewno Cię wysłucha.
OdpowiedzUsuńglowa do góry.
a ważyłaś ją przed karmieniem i po? bo mi się wydawało, że moje 65j też nie daje mleka, a okazało się, że daje, co dopiero wyszło na jaw po zważeniu... a i tak Daniel nie przybiera za mocno i zaczęliśmy jeść takie świństwa jak marchiew i inne bełty.
OdpowiedzUsuńJa odciągam laktatorem i karmię z butelki, więc dokładnie wiem ile zjada. A przybiera bardzo ładnie :) Pewnie już z 7 kg waży. Pierś ignoruje. Przystawiona do niej odwraca glowę i szuka czegoś ciekawszego :)
UsuńTo tylko dowodzi, jak bardzo jest ciekawska i zainteresowana światem :-) Zazdroszczę Ci tego przybierania i współczuję odciągania (przerabiałam z Mikołajem co dwie - trzy godziny) więc rozumiem. Laktator to rodzaj smyczy...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń