Gdy byłam w ciąży koleżanki (młode mamy) w pracy prześcigały się w dawaniu dobrych rad. Jedną z nich było, abym nie telepała jak szalona wózkiem z dzieckiem. W sumie puściłam to mimo uszu, nie myślałam wtedy jeszcze o takich rzeczach. Potem przyszła refleksja, że skoro dziecko jest kołysane przez ruch matki przez 9 miesięcy, to takie kołysanie wózkiem mu nie przeszkadza. Może te przypadki matek telepiących zawzięcie wózkami to akurat sprinterki długodystansowe, które nie przerwały ćwiczeć w czasie ciąży? :D Zaraz potem wysnułam wniosek, że moje dziecko zapewne będzie usypiało w całkowitym bezruchu, skoro jego matka 90% czasu śpi albo siedzi prze kompem :D
Tia....
Mała zasypia na każdym spacerze pod warunkiem, że wybiorę najbardziej wyboistą drogę, a już najlepiej kilkuhektarową łąkę, przez którą biegnie wąska ścieżka. Znacie zapewne takie płytki XXXX między którymi rośnie trawa? Mała zasypia na tym jeszcze zanim zamknie oczy.Wózek na stałe wpasował się w nasze 30 metrów i nieraz bardzo przydaje się do usypiania, pod warunkiem, że trochę nim potelepiemy. Bedąc u moich rodziców mama usypiała Alę przejeżdzając w tę i z powrotem wózkiem przez wypukłą listwę na podłodze w kuchni! Mój tata zaproponował zamontowanie do wózka kwadratowych kół :D Wózek przy takich turbulencjach wydaje przeraźliwe piski i skrzypy, ale Dzidziulince to nie przeszkadza. Pod koniec dnia spędzonego na telepaniu wózkiem łapię się na tym, że siedząc przed kompem sama się kołyszę w przód i w tył!
No i bądź tu czlowieku mądry..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz