Strony

wtorek, 5 czerwca 2012

Tracy Hogg i inne bajki

Przyznam z zażenowaniem, że przed narodzinami Dzidziulinki nauczyłam się "języka niemowląt" niemal na pamięć, a dodatkowo pozaznaczałam sobie najważniejsze fragmenty fiszkami, żeby łatwiej było je znaleźć... Małżon zagoniony przeze mnie do lektury przewertował książkę, ale niestety "Gra o tron" miała większą siłę przebicia. Ostatecznie to Małżon lepiej na tym wyszedł ode mnie. Przez pierwszy miesiąc próbowałam zastosować rady doświadczonej niani, ku rozpaczy dziecka i mojej frustracji. Początkowo Mała sypiała w ciągu dnia po 3-4 godziny ciurkiem. Jak doliczyć do tego 40 minut karmienia i po 15 minut na przewijanie i zabawę to nijak nie mogłam wpasować się w ten trzygodzinny Łatwy Plan. Nie mogłam sobie nic zaplanować, bo nigdy nie wiedziałam, o której Mała zaśnie i ile pośpi. Jakąś niepojętą bajką były dla mnie hasła "przestrzegać tych samych pór karmienia i spacerów, żeby dziecko miało wysnaczony plan dnia". Kąpiele wypadały nam nieraz i o 21 w nocy, o spacerach nawet nie wspomnę. Pozatym nie mogłam rozpoznać potrzeb mojego dziecka, bo wszystkie jej płacze wyglądały tak samo. Usypianie małej w łóżeczku to był jakiś koszmar, najchętniej usypiała u Małżona na piersi noszona przez godzinę. Podobno dziecko ssące pierś 40 minut powinno być najedzone - moje nie było, wyło w niebogłosy, bo jak się okazało nie miałam wystarczajco dużo pokarmu :(

No więc wertowałam tę książkę po kilka razy dziennie szukając jakiegoś sposobu na okiełznanie bestii, aż się fiszki postrzępiły... ale nie spłyneło na mnie żadne oświecenie. Byłam zła na moje dziecko, że tak skutecznie ignoruje ustalony porządek świata i na siebie, że nie potrafię rozpoznać jego potrzeb.

Wszystko zaczęło się normować po drugim miesiącu, mniej więcej dwa tygodnie po tym, jak zdecydowaliśmy się dokarmiać Dzidziulinkę mlekiem modyfikowanym. I to "pod korek". Zmiany następowały stopniowo, prawie niezauważalnie, aż do obecnego stanu względnej normalności, ale daleko odbiegającego od cudownych założeń Łatwego Planu.

Nasz plan jest Łatwiejszy, bo tylko dwugodzinny :D
Wedle Łatwiejszego planu stworzonego przez naszą Dzidziulinkę dzień zaczyna się koło godziny 9-10 rano, ku naszej ogromnej wdzięczności. Wszelkie wcześniejsze karmienia (koło 3-4 i koło 7-8) są w trybie "na śpiocha", a po wypiciu ostatniej kropli Ala idzie dalej spać.
Dzień przebiega w trybie dwugodzinnym: po przebudzeniu nastepuje pół godzinki na przeciąganie się w wyrku, zabawę zawieszkami, potem jest przewijanie i gimnastyka (napiszę o tym jeszcze) leżenie na brzuszku i ćwiczenia rozciągające prawy boczek. Po półgodzinie od obudzenia przychodzi pora na amu. Na opakowaniu mm piszą, że dziecko trzymiesięczne powinno zjadać 6 posiłków po ok 120-150ml. Alunia tę zasadę ma w głębokim poważaniu (może dlatego, że nie potrafi czytać) i zjada średnio 90 ml, za to odpowiednio częściej. Po jedzonku mamy jeszcze pół godzinki na zabawę na macie, długie rozmowy i poznawanie naszego 30metrowego świata. Po godzinie z minutami pojawiają się pierwsze oznaki znudzenia wszystkim, łapki zaczynają szarpać włoski i włazić do oczu. To oznaka, że trzeba się zwijać spać. W 50% przypadków wystarczyć dać smoka, położyć na boczku, przykryć ciepłym kocykiem i dziecko niemal natychmiast odpływa (w pozostałych przypadkach mamy do czynienia z mniejszymi lub większymi protestami, które nasilają się im bliżej wieczora). Następuje czas drzemki, wedle krótej możnaby nastawiać zegarek - Dzidziulinka śpi w dzień po 45 minut i ani nimuty dłużej! Czasem niestety krócej... I tu cykl się zamyka, Młoda budzi się radosna i zaczynamy od nowa :D

Taki krótki cykl ma swoje plusy - jeśli coś nam się poprzesuwa, to niewiele. Z dużym prawdopodobieństwem mogę zaplanować zarówno spacer jak i kąpiel z dokładnością do kilkunastu minut :) I dokładnie wiem ile czasu mam dla siebie gdy młoda śpi.

normalnie jak reklama :D

2 komentarze:

  1. starałam się i staram do dziś stosować zasadę ustalony porządek dnia.
    bardzo dobrze się na tym wychodzi, dziecko nie jest zdezorientowane, łatwiej jest dysponować czasem i organizować swoje zajęcia.
    gdy karmiłam piersią było to niemożliwe, gdy przeszliśmy an butelkę, wszystko zaczęło się normować.

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas do tej poru jako takiego ścisłego planu dnia nie ma , a foto naprawdę jak z reklamy :D

    OdpowiedzUsuń