Strony

środa, 4 lipca 2012

padam na twarz

Miałam dziś naprawdę pracowity dzień. Do tego gorący i parny, a ja musiałam pozałatwiać kilka rzeczy. Małżon miał dziś wolne, ale nie odpoczął, bo pół dnia zajmował się Dzidziulinką. Ja wybrałam się do mojej pracy złożyć podanie o przedłużony urlop macierzyński i wniosek o urlop wypoczynkowy. Wszystko udało się załatwić. Do pracy wracam 17-go września. Moja szefowa klaszcze uszami z radości :P Przez rok (bo w lipcu rok temu poinformowałam ją o moim odmiennym stanie) nie udało jej się znaleźć nikogo sensownego na moje zastępstwo. Z jedną dziewczyną, która przyszła na próbę we wrześniu nie wytrzymywaliśmy już po 2 tygodniach. Nie dość, że nic nie umiała, popełniała karygodne błędy, to jeszcze była tak oporna na wiedzę i dobre rady, że ręce nam opadały. Można było tłumaczyć po 10 razy co ma zrobić, żeby w druku ładnie wyszło, a ona i tak swoje. Z resztą o Ani i jej antymetodach pracy możnaby książkę napisać. Wyleciała wyrzucona przez samego prezesa jeszcze zanim urodziłam. Potem szefowa, zapewniona 10 razy, że "tak zamierzam do was szybko wrócić" przestała szukać kogokolwiek.  Szefowa wspomniała coś o podwyżce, a ja wspomniałam coś o jednym dniu pracy w domu :P Zobaczymy co z obu pomysłów wyjdzie. Trochę szkoda, że prawie nikogo oprócz niej dziś nie spotkałam, bo przez nocną burzę w całej firmie nie było prądu i wszyscy szeregowi pracownicy poszli do domu.
Po pogaduszkach z szefową popędziłam na spotkanie z sąsiadką, która zaprosiła mnie do swojego gabinetu kosmetycznego na kilka zabiegów na twarz i elektrostymulację mojej galaretki (czyli brzucha). Melduję, iż obie części ciała przeżyły zabiegi i czują się dobrze, a nawet lepiej :P Okazało się, że mam na brzuchu jeszcze jakieś mięśnie, chociaż na to nie wygląda. A, i mam nowe brwi :P Jeszcze nie wiem ile mnie to całe szczęście wyniesie, bo sąsiadka stwierdziła, że rozliczymy się w domu. Może powinnam pogonić moich pracodawców do szybszej zapłaty? :P
Po relaksujących 2 godzinach w klimatyzowanym gabinecie kosmetycznym popłynęłam (dosłownie, bo w międzyczasie była burza) do domu na szybki obiad a potem szybko pojechaliśmy do poleconej przez magenisiową mamę rehabilitantki. Kobitka już od progu zauważyła prężenie się Dzidziulinki. Pokazała nam nowe ćwiczenia na brak szyi - opuszczanie barków i łopatek w celu rozluźnienia całości ramion. Nauczyłą nas też nosić małą w odpowiedni sposób i podnosić tak, żeby dodatkowo nie naprężać szyi. Na jakiś czas darujemy sobie także kładzenie małej na brzuchu, czyba, że na naszych kolanach, gdzie będzie miała głowę wyżej niż pupkę. I znów nasuwa mi się refleksja - gdybym sama nie zauważyła objawów wzmożonego napięcia już w pierwszym miesiącu życia Małej, i gdyby Magenisiowa mama nie skierowała mnie do rzetelnej rehabilitantki prawdopodobnie pozostalibyśmy w błogiej nieświadomości, iż nasze dziecko nie rozwija się prawidłowo. Czy takiej oceny rozwoju ruchowego bobasa nie powinien dokonywać pediatra? Czy nie powinno być zalecenia oceny dziecka przez neurologa także po kilku tygodniach czy nawet 3 miesiącach od porodu? My się cieszyliśmy, że nasze dziecko jest silne i tak ładnie podnosi główkę, a okazało się, że jest chore :( I nikt na to nie zwrócił uwagi. Nasza pani pediatra słyszała od nas nieraz o tym, że Mała jest niespokojna, wiesznie poddenerwowana, widziała jak wysoko podnosi główkę, przęży nóżki, przekrzywia się na bok. To przepraszam bardzo ale od czego w takim razie jest pediatra? Od kataru? Co ona robiła przez kilka lat studiów i kto dał jej dyplom? Bo katar to i jak potrafięzdiagnozować, a jestem po uczelni artystycznej...
Tak więc od dziś inaczej wstajemy, inaczej się kładziemy, inaczej się bawimy i inaczej ćwiczymy i mamy nadzieję, że to coś da.

5 komentarzy:

  1. A ja trzymam kciuki oba i jeszcze Daniela i Mikołajka...

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniale, że tam trafiliście!takie maluszki są bardzo reformowalne i na pewno wszystko będzie ok.
    pediatra gdyby miał czas i sie wczuł to może by zobaczył, ale wiemy jak jest i to my matki zazwyczaj zauważamy takie rzeczy. i całe szczęście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w naszej przychodni tłumów nie ma, a nasza pediatra więcej czasu spędza na papierosku niż na słuchaniu tego, co do niej mówię o niepokojącym zachowaniu mojej córki. Ale naprawdę bardzo łatwo przegapić niepokojące objawy, jeśli nie ma się punktu odniesienia. Wiele dziwnych zachowań Małej tłumaczyliśmy jej trudnym charakterem i przechodziliśmy nad nimi do porządku dziennego... :( Mój Małżon ciągle śmieje się ze mnie, że oglądam w internecie filmiki o prawidłowym rozwoju dziecka w każdym okresie i poróznuję zachowanie naszej pociechy, ale to jedyny sposób na wyłapanie odchyleń.

      Usuń
    2. tak ma niestety większość pediatrów :-((( najlepiej potrafią zabijać pytaniem: a to jest pani pierwsze dziecko? to pytanie ma niby sugerować zaburzony stan umysłowy...

      Usuń