Strony

wtorek, 23 października 2012

pracę mieć... czas mieć...

Przez ostatnie dwa tygodnie trochę się martwiłam, bo mój drugi podstawowy dostarczyciel zleceń i pieniążków jakby trochę umilkł i nie przesyłał ani jednych, ani drugich. Ale nie ma tego złego. Dzięki nadmiarowi czasu wolnego zaliczyłam kilka relaksujących wieczornych kąpieli z dobrą lekturą i kieliszkiem wina (przeczytałam jedną książkę). Wydepilowałam nogi :D Wróciłam do szydełkowania. Nagotowałam Dzidziulince zupek na miesiąc! 

W tym tygodniu facet nadrabia zaległości i zarzuca mnie robotą... Ale przynajmniej na nianię będzie, a pensyjka z Firmy w całości zasili konto.

Mam co najwyżej 3h wieczorno/nocne dla siebie, więc na niektóre rzeczy czasu nie wystarcza... Przydałaby się dodatkowa doba. Ponadto zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że cały dzień siedzę w pracy, a Dzidziulinkę widuję od 17 do 20 :( A jeszcze nie jest tak najgorzej, bo wychodzę z pracy jak jest widno. Prawdziwy kryzys przyjdzie za miesiąc, kiedy widok słońca będzie rarytasem. Oby do wiosny. Będzie jasno, ciepło, a Dzidziulinka będzie na tyle duża, że będziemy mogły wychodzić na plac zabaw wieczorem :) 
I tej myśli się trzymamy!

3 komentarze:

  1. Będzie dobrze:)
    zapraszam do mnie na candy - coś na relaksujące wieczorne kąpiele;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja moja widuje od ok.18-18:30jak sa korki, do 20. :(

    OdpowiedzUsuń