Strony

wtorek, 23 października 2012

historie biurowe 2

Miałam dziś małe zamieszanie projektowe, pomagałam koleżance z zaopatrzenia ustalić możliwości druku problematycznej etykiety. Miotałam się po biurze z telefonem przy uchu, albo siedziałam przy biurku wgapiona w notatki. Gdy w końcu skończyłam rozmowę i spojrzałam w monitor ujrzałam otwartą przeglądarkę z wpisanym hasłem "głębokie gardło". Ke? Zdziwienie trwało tylko ułamek sekundy, bo zaraz potem wszystkie ogry ryknęły śmiechem. Jackie Chan wykorzystał moją nieobecność przy biurku i dobrał się do klawiatury, a na sąsiednim biurku postawił swojego srajfona nagrywającego filmik. Miało być udokumentowanie mojej zdziwionej miny, tymczasem nagrało im się 15 minut monologu o hotstampingach i pantonach :D Więc to ja śmiałam się najgłośniej.

Historia perełka jeszcze sprzed czasów gdy przyszłam do firmy. Kudłaty chciał, by drugi grafik (nawet go nie poznałam, krótko u nas pracował) wytłumaczył mu coś tam z serwerami. Więc ów chłopak przechodząc obok drukarki wziął pierwszą lepszą kartkę i na jej odwrocie wysmarował całkiem zagmatwanego bazgroła. Ale nie o to chodzi. Kilka dni później Kudłaty po raz wtóry zgłębiał tajniki bazgroła i obracając kartkę w dłoniach zauważył, że na drugiej stronie jest zadrukowana. Konkretnie był na niej mail który przesłała naszemu koledze Od Przeformatowywania Reklam żona. Treści następującej:
"Kochanie, wracając z pracy kup w aptece (tu lista leków, część w czopkach) bo mam zamiar nam i dzieciom zrobić na wyjeździe na Mazury kurację odgrzybiającą"
:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz