Małżon szedł dziś do pracy na barbarzyńską 7 rano. Obudziłam się rano jak się krzątał w łazience, patrzę na zegarek - 6:00. O, jaki zapobiegliwy Małżon, zdążył wieczorem godziny poprzestawiać. Małżon wychodzi, pochyla się nade mną żeby złożyć pożegnalny pocałunek, a ja pytam (tak mnie coś tknęło) "Cofnąłeś zegarki?"
Jego mina bezcenna :D
No zgadzam się:) musiał wyglądać:)
OdpowiedzUsuńhahahaha:) mój miał podobną minę, tyle, że on na 10 szedł:)
OdpowiedzUsuń