Mieliśmy dziś mini urodzinowe party Aluni z rodzinką Małżona. Moja mam jest o operacji rekonstrukcji tego-czegoś-w-uchu-dzięki-czemu-słyszy i nie wolno jej się przeziębić, więc unika ludzi jeszcze przez 2-3 tygodnie. Dlatego świętowanie urodzin musimy rozbić na dwie tury. Ale i tak było gwarno i wesoło. Alunia nienawykła do tak licznego towarzystwa musiała walczyć o zabawki z dwiema siostrami ciotecznymi, które są o niebo bardziej oblatane w wyrywaniu sobie zabawek. Ala kilka razy musiała bezceremonialnie przesunąć którąś za włosy, żeby dostać się do zabawki :P Może będzie trochę bardziej konsekwentna w dążeniu do celu, niż mamusia. Ćwicz moje dziecię, ćwicz! Life is brutal :D
Załączyłabym zdjęcia, ale nie wiem gdzie się podział mój czytnik kart SSD :/
Oprócz niego nie mogę też namierzyć sukieneczki z biedroneczką, którą uprałam jeszcze w kawalerce, żeby Alunia miała na urodziny. Ale to i tak nic w porównaniu ze zgubionym 3 lata temu podczas poprzedniej przeprowadzki SKANEREM! oO
*dłuższa chwila nieobecności*
Dobra, wygrzebałam ten czytnik z samego dna graciarnio-suszarni, w jaką zamieniliśmy tymczasowo przyszły pokoik Ali. Oto dumna jubilatka!
1oo lat :D !!!
OdpowiedzUsuńale słodziutko wygląda, zdrówka dla córci życzę
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuń