Strony

piątek, 22 lutego 2013

żyję...

... i mam się całkiem dobrze zważywszy na fakt, że w tym tygodniu chodziłam spać koło drugiej, a każdą wolną chwilę spędzałam na rozpakowywaniu pudeł po przeprowadzce albo przygotowywaniu prac dla mojego trzeciego w kolejności dostarczyciela środków do życia i bezsennych nocy. A dziś po wysłanu w końcu wszystkich ilustracji dostałam radosnego maila, iż w przyszłym tygodniu będzie jeszcze dokładka! Więc muszę cieszyć się spokojem i wolnymi wieczorami przez weekend. Dziś uwalimy się we trójkę na naszym nowiusim dywaniku w naszym prawie nowiusim salonie i obejrzymy Batmana na naszym totlanie nowiusim TV :D Muszę Wam w wolnej chwili napisać o naszym TV... i historię piekarnika, która powoli ewoluuje w historię kuchni. I o dmuchanym co wieczór materacu. I o za krótkich drzwiach też Wam napiszę, tak dla potomności. Tak, tak, nasze mieszkanko z dnia na dzień jest coraz bardziej "nasze", ale pewne mankamenty które jak zwykle wyszły w "praniu" sprawiają, że czujemy się w nim nadal jak w niedopasowanym ubraniu. Trzeba wprowadzić kilka poprawek, a niektóre elementy uszyć od nowa :D Ale o tym napiszę w innym poście. Póki co walczę ze sobą, żeby dotrwać do tej 16 w pozycji pionowej.. ale biurko wydaje się być komfortowe jak poduszka...

4 komentarze:

  1. Przynajmniej Alunia staje na wysokości zadania i kładzie się lulu ok 21 po kąpieli, dzięki czemu nie marudzi już do 23 czy później, jak to miała w zwyczaju ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam za Ciebie kciuki - i życzę wytrwałości :-) Nie mówiąc, że nie mogę się doczekać zdjęć :-)))

    OdpowiedzUsuń