Strony

środa, 8 maja 2013

sodoma i gomoria


Trafiłam dziś na absurdalny tekst opisujący pewną konferencję WHO, MEN i czegoś tam jeszcze, jako preludium do sodomy i gomory, którą planują rozpętać w Polsce. O niedorzeczności tych pieniackich wypocin nie będę się już w ogóle wypowiadała, ale trochę mnie martwi fakt, że jednak ludzie w nie wierzą. Walnęłam spory komentarz pod postem znajomej mamy-blogerki, która była święcie oburzona planowaną przez MEN "deprawacją dzieci od urodzenia". No chyba nic nie jest tak zdeprawowane jak dzieci w momencie przyjścia na świat, bo kto to widział pojawiać się na golasa w tak ważnym dniu! Wyżej wymieniona pewnie nie puści tego komentarza, a że nastukałam się w klawiaturę jak głupia, postanowiłam wykorzystać kilka wersów w moim poście.

Jestem za jak najwcześniejszym uświadamianiem dziecku jego seksualności. Nie znaczy to, że zanim pójdzie do przedszkola będzie posiadało wiedzę encyklopedyczną. Poziom wiedzy należy dostosowywać do możliwości intelektualnych i wieku dziecka. Mam wrażenie, że dużo ludzi opacznie rozumie słowo "seksualność" nieodparcie wiążąc je z jakąś dziką orgią. A przecież to tylko wiedza na temat naszego ciała. Pomożemy dziecku uniknąć wielu przykrych wydarzeń przekazując mu tę wiedzę. Ciało człowieka jest tylko jego i im lepiej je zna, im wcześniej tę wiedzę nabędzie, tym łatwiej będzie mu określić siebie w społeczeństwie i uchronić się przed wykorzystywaniem.
Natura (lub Bóg) stworzyła nas w pewien określony sposób. Dojrzewamy i jesteśmy gotowi do przekazywania genów dalej na długo przed 18 rokiem życia. Jeszcze 200 lat temu problem nie istniał, bo wydawano za mąż dziewczynki kilkunastoletnie, a bogate paniusie przygarniały do łoża młodych kochanków. Proszę zatem schować swoje święte oburzenie do kieszeni i przyjąć do wiadomości fakt, iż pewne głupie zachowania w wieku gimnazjalnym są od nas niezależne :) Dziecko wychowywane w poczuciu odrazy do własnego ciała i zachowań seksualnych oraz pozbawione podstawowej wiedzy na temat funkcjonowania swojego ciała albo zajdzie w ciążę przed liceum, albo popadnie w chorobę psychiczną o podłożu seksualnym.
Wszystko sprowadza się do tego, że żeby ze sobą samym żyć, trzeba siebie samego znać. W obecnych czasach jest to jedyna pewna dostępna nam wiedza. Czasem wydaje mi się, że ta cała globalna wioska nam nie służy. Kiedyś świat ograniczał się do rzeczy, które człowiek mógł sam organoleptycznie sprawdzić, doznać, doświadczyć. Wszystko było dojmująco prawdziwe. Teraz człowieka bombardują bzdurami z każdej strony, a im bardziej biedak docieka prawdy, w tym większe maliny wprowadzają go te poszukiwania. I nie mam tu na myśli jedynie wiedzy dotyczącej edukacji seksualnej, ale ogólnie pierdół, które publikowane są w internecie.

Dodam jeszcze, że edukacja seksualna w szkole realizowana jest na żenująco niskim poziomie i jeśli zajęcia przedszkolne będą na podobnym, to lepiej, żeby już ich w ogóle nie było.

Amen i dobranoc.

2 komentarze:

  1. Amen :)
    Trafiłam do Ciebie własnie poprzez ten komentarz :)
    Świete oburzenie będzie nam towarzyszyć zawsze i wszędzie, ale uswiadamianie dzieci że cos takiego jak seks istnieje to moim zdaniem bardzo dobry pomysł.
    Nie trzeba ich zachęcać do orgii-wystarczy tłumaczyć jak jest skonstruowany ten świat.

    Ale pieniactwa i braku myslenia nie lubię, jesli ktoś czyta takie artykuły i trafiaja do niego, to ręce opadają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nieodparte wrażenie, że te wszystkie nagości, sexualności i inne inności to są tematy zastępcze, bo przecież nic ważniejszego się na świecie nie dzieje. A po drugie albo po pierwsze mam podobny punkt widzenia. I się zgadzam :-)

    OdpowiedzUsuń