Bardzo staram się przypomnieć sobie ,czemu tak bardzo chciałam wrócić do pracy po macierzyńskim i jakoś nie mogę :D Dodatkowo nie mieści mi się w głowie, jak ludzie wytrzymują w mojej firmie 7-10 lat. A niektórzy nawet dłużej, ale po tych to już ewidentnie widać, że powinni się leczyć. Ci najbardziej wytrwali wykształcili w sobie mechanizmy obronne przed najcięższą lub najbardziej absurdalną pracą, zwalając ją na mniej asertywnych i bardziej uczynnych, czyli np na mnie :/
No ale nic to, pracuję nad własnymi mechanizmami obronnymi. A póki co jeszcze tylko przetrwać jutro i można się cieszyć tygodniowym urlopem :) Urlop rozpoczniemy sobotnim weselem u mojej siostry ciotecznej, a od wtorku - witamy w piekle, czyli jedziemy na Hel :D
Ostatnie tygodnie były dla mnie naprawdę męczące. Praca na 2 etaty, męczenie się ze swoją stroną www dom, rodzinka,... właśnie w kuchni stygną 23 słoiczki z zupkami dla Ali na najbliższe tygodnie :) brokułowa, kalafiorowa, marchewkowa, krupnik i szparagowa. Alunia przez ostatni miesiąc zachowuje się, jakby jedzenie było sensem jej życia. Zjada swoje, poprawia naszym i szuka co by tu jeszcze zjeść. Ciocia Marzenka nauczyła dziecko nasze słowa "ciasio" czyli ciastko i teraz już nie możemy się wykręcać, twierdząc, że nie wiemy czego Ala chce ;)
W poniedziałek skorzystałam z przysługującego mi rocznego pakietu darmowych usług fryzjerskich i spa w salonie kosmetycznym mojej byłej sąsiadki i teraz mam przecudowne włosy. Planowałam też znaleźć chwilkę na jakiś zabieg na twarz, ale nie udało mi się :( bo po całym dniu pracy chcę popołudniami chociaż trochę pobyć z dzieckiem i ogarnąć chałupę. Mimo to koleżanki we wtorek skomplementowały mnie słowami "jak ty to robisz, że przychodzisz do pracy taka zadbana i umalowana? Przecież MASZ DZIECKO" Mało z krzesła nie spadłam! Powiedziałam im, że moim sekretem jest skuteczne wmawianie sobie, iż 5 godzin snu to luksus :D Okazało się jednak, że mogę sobie wmawiać co chcę, a organizm i tak wie swoje. O tym jak 2 tygodnie temu wjechałam jakiemuś biednemu facetowi w tyłek już pisałam. Na szczęście niegroźnie, skoro do tej pory nie zadzwonił. Ostatnio przyłapałam się też na tym ,że w firmie pukam do drzwi wychodząc z cudzego pokoju :D że nie wspomnę już o tym, jak kiedyś zasnęłam na kibelku oparta głową o pralkę, no ale to były czasy studenckie, okolice sesji ;) Miałam potem ciekawe odciski w jeszcze bardziej ciekawych miejscach...
Dla tych wszystkich biednych zabieganych posiadaczek rodziny ustanawiam konkurs na najciekawszą historyjkę związaną z Waszym niewyspaniem. Nagrodą będzie kawa mielona z Kolumbii, jakiś kosmetyk poprawiający samopoczucie z tej sterty walającej mi się pod nogami w pracy i może jakaś poduszka :D Macie czas do końca miesiąca. Nie będzie losowania, wspólnie z Małżonem wybierzemy historyjkę, która nas najbardziej urzeknie :D
POWODZENIA! Zzz.....
Nikt nie przeżywał śmiesznej sytuacji ze zmęczenia? :P
OdpowiedzUsuńTo ja napisze :P
MOja Mała ostatnio chorowała, ja 3 noce nie spałam tylko mierzyłam i zbujałam temperaturę. Miała problemy z pęcherzem i z kupami też, więc codziennie starannie oglądałam jej pieluszki z "grubszą" sprawą.
Trzeciego dnia bez snu zauważyłam, że z uwagą oglądam kupy i siuśki z kociej kuwety przy sprzątaniu... Zorientowałam się juz pod koniec że mi odbiło. :PP