Strony

wtorek, 24 maja 2016

chwila

Miało być o trzech miesiącach UIi, ale będzie o tym jak Ala prawie zabiła się na huśtawce. I to nawet nie bujając się na niej. Przewiesiła się na brzuchu przez taką huśtawkę dla starszych dzieci i odpychała nogami coś tam mamrocząc o za malej ilości huśtawek z zapięciami. Ja stałam dosłownie pól metra od niej z Ulą na ręku i całe zdarzenie obserwowałam jak na zwolnionym filmie. Nie wiadomo w którym momencie moje starsze dziecko przechyliło się za bardzo do przodu, zleciało na twarz w piach, reszta ciałka przefiknęła nad głową i Ala runęła na plecy, przy czym sam moment gdy ciałko stało dęba na twarzy zanurzonej w piachu i cały jego ciężar spoczywał na wątłej szyjce trwał WIECZNOŚĆ!

Chyba nie muszę mówić jakie myśli przemknęły mi przez głowę. Założę się, że pod farbą wszystkie włosy mam siwe. Wcisnęłam komuś Ulę i rzuciłam się wygrzebywać ofiarę z piasku. Chyba jednak ktoś nad nią czuwa, bo skończyło się na krzyku i płaczu, a Ala dość szybko doszła do siebie na tyle, by zająć się zrzuceniem winy na wszystkich dookoła, z za małą ilością huśtawek dla dzieci na czele.

Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak łatwo można wszystko stracić. Można nie wypuszczać dziecka z rąk, a los i tak z nas zadrwi. Między innymi dlatego zdecydowaliśmy się na drugie dziecko - gdyby coś się stało Ali nie wiem czy potrafiłabym dalej żyć, mimo wielkiej miłości do Małżona. Teraz dziewczyny nawzajem się backup-ują, jakkolwiek niepoważnie to brzmi :)

A żeby pokazać, że nie jest gorsza od siostry Ulka uparcie kręcąc dupką i nogami zeszła z huśtawki :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz