- Mamo, przepraszam że zniszczyłam ci konika. I w ogóle za wszystko przepraszam.
Stoi skruszona, ze spuszczoną głową, w jednej ręce trzymając mojego filcowego pegaza od przyjaciółki, a w drugiej kubek z herbatą. Niejasno kojarzę, że jeszcze przed chwilą stawiałam go na stole w salonie i kazałam pic tylko tam. Ruszam za nią do jej pokoiku a wyobraźnia odpowiada mi różne wersje totalnej katastrofy, która mogę tam zastać. Wchodzę i o dziwo nie wiem na co patrzeć. Na koniku widzę raptem dwie małe kropelki, które wycieram ręcznikiem.
- Gdzie ta wylana herbata?
- O tu.
Pokazuje mi palcem małą plamkę na dywanie... i przy okazji wylewa z kubka całą resztę herbaty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz