Niedawno przy okazji spotkania z jednym z moich zleceniodawców jego żona (bardzo modna i nowoczesna kobita) zapytała mnie, jaki poród wybieram. Odpowiedziałam, że najbardziej naturalny, jaki się da. No i wywiązała się dłuższa dyskusja na temat wyższości cesarki nad naturalnym porodem. Jeszcze przed ciążą trafiałam w Internecie na artykuły publikujące statystyki porodów i z niedowierzaniem czytałam, że w Polsce co trzeci poród odbywa się przez CC, mimo braku wskazać do takiego „zabiegu”. Nigdy nie zrozumiem kobiet, które świadomie decydują się na CC twierdząc, że to wygodniejsze rozwiązanie. Przecież to jest ogromna ingerencja w kobiecy organizm! Przecinają ci wszystko łącznie z pęcherzem, przez kilka pierwszych dni masz zakaz wstawania z łóżka, nie możesz sama się wysikać nie mówiąc już o zajmowaniu się dzieckiem, nierz nawet nie możesz go nakarmić, a na całkowite zrośnięcie się brzucha czekasz nieraz nawet 2 miesiące. Oczywiście przy porodzie naturalnym zdarzają się pęknięcia, nieraz bardzo poważne. Ale akurat te części kobiecego ciała regenerują się niezwykle szybko
J Rana po CC może nie goić się poprawnie i niekoniecznie jest potem „ledwie widoczna”. Ponadto dziecko rodzi się „sterylne”, pozbawia się je kontaktu z bakteriami z dróg rodnych kobiety, co upośledza na starcie jego odporność.
Może i CC jest bezbolesna w chwili porodu, ale wydaje mi się, że ogólny bilans bólu rozłożonego w czasie przy gojeniu się rany jest czymś bardziej uciążliwym, niż kilka godzin bólu w czasie porodu naturalnego. Będę miała okazję sprawdzić w najbliższym czasie, jak silną babą jestem J oby tylko nie było wskazania do CC.
A swoją drogą niech mi ktoś wytłumaczy, czemu przez tysiące lat ewolucji zaniknęły nam chwytne stopy, a dziurka się nie powiększyła? J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz