Strony

niedziela, 18 grudnia 2011

syndrom niedzieli

Czuję nieodpartą potrzebę zwerbalizowania uczucia, jak bardzo nie podoba mi się dzisiejszy dzien. Myślałam, że syndrom niedzieli już mi nie będzie doskwierał, gdyż sielanka w jakiej żyję od kilku tygodni każe mi zastanowić się dwa razy za każdym razem kiedy muszę określić dzień tygodnia. Niestety. Przynajmniej dziś się wyspałam i naprawdę nie rozumiem, czemu burknięciami wykopałam Męża do pracy, a przez cały dzień doskwiera mi ogólne poczucie beznadziei istnienia. Mam wyrzuty sumienia. Siedzę nad kartkami świątecznymi i już cztery razy wykrzaczył mi się program. Plecy mnie bolą, zgaga pali, brzuch obija mi się o kant biurka, dziecko cały dzień się kreci. Pewnie udziela mu się stan emocjonalny mamusi :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz