Jak w tytule. Głównie za sprawą nagrania dźwięku suszarki, które wyszperał na sieci mój Małżon, i które okazało się cudowną pomocą w usypianiu naszej perełki. Pożegnaliśmy kilkugodzinne noszenie na rękach i gruchanie do uszka :) Wystarczy małej zapuścić nagranie i po kilku chwilach totalnie się uspokaja. Po raz pierwszy widzę światełko w tunelu i nie płakałam od wtorku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz