Zwykle po karmieniu i odbiciu Małżon kładzie sobie Perełkę na swoich kolanach i stroją do siebie miny, a ja czaję się gdzieś z aparatem. Czasem uda się uchwycić coś więcej poza grymasem, ale trzeba mieć refleks (albo lepszy aparat). Do mnie Perełka uśmiecha się rzadziej. Przeważnie robi minę jakby się zastanawiała "a po co mojemu bufetowi taka gadająca głowa?".
Dziś mija tydzień odkąd płakałam :) (odpukać)
Cudne minki :) pozdrawiamy !
OdpowiedzUsuńŚliczna dziewczynka :) Oby więcej takich chwil.
OdpowiedzUsuń