Strony

czwartek, 12 kwietnia 2012

nie nadaję się do tego...

W święta wcale nie wypoczeliśmy. Owszem, było dużo rąk do pomocy przy Alusi, ale równie dużo osób do komentowania, co skończyło się moim załamaniem nerwowym już w niedzielę wieczorem. Ala swoim zwyczajem darła się z byle powodu, wiła przy jedzeniu, a wszystkie babcie i ciocie prześcigały się w komentowaniu, że normalne dziecko się tak nie zachowuje i zgadywały co jej jest. O 1 w nocy w niedzielę ległam wypłakiwać się w wyrze, zrzucając opiekę nad wrzaskunem mojemu biednemu Małżonowi. Skończyło się to w oczywisty sposób - zaczął mi zanikać pokarm. W poniedziałek wieczorem tknięta niepokojem użyłam laktatora i odciągnęłam nim tylko 70 ml łącznie z obu piersi, czyli trochę ponad połowę tego, co moje dzieko powinno zjadac. Tak więc teraz po cyckach mała dostaje jeszcze 60 ml butli.
Czuję, że jestem złą matką. Zamiast z uśmiechem na ustach nosić wrzeszczącego bachora na rękach albo przy cycku 24h/dobe ja zalewam się łzami i dopuszczam do zaniku pokarmu. Nie czuję z malą więzi - teoretycznie obecność matki powinna wpływać na niemowlę kojąco, natomiast Niuńka brana na ręce bezbłędnie odnajduje mamine ucho i jej krzyk przechodzi na jeszcze wyższe tony, robiąc dziurę w moim mózgu. Gdy jest zmęczona drze się z równym zapamiętaniem w łóżku i na rękach. Oczu już nie może otworzyć z tego zmęczenia, ale drzeć się ma siłę, skubana.
Masaż, o którym pisalam przed świętami w sumie nic nie pomogł. Mała była masowan przez 3 dni, klatka piersiowa, kark i ręce. Rzeczywiście w wymasowanych miejscach pierwszego dnia skóra była zaczerwieniona, co ma niby świadczyć o tym, że ścięgna się rozluźniły i wróciły na swoje miejsca. Nie przełożyło się to jednak na zachowanie małej - nadal wierci się przy jedzeniu. Wszyscy każą mi się uzbroić w cierpliwość i przeczekać te pierwsze miesiące, boję się jednak, że może się to skończyć dla mnie intensywną terapią psychiatryczną.

3 komentarze:

  1. Hej,jestem u Ciebie pierwszy raz więc się witam :) Co do Twojego problemu, ja ze swoją Nianiusią miałam ten sam problem i okazało się, że mała miała kolkę jelitową. Nam pomógł na to esputicon. Trzy - cztery dni i jak ręką odjął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety rozwiązanie nie jest takie proste. Mała dostaje espumisan profilaktycznie od kiedy skończyła miesiąc, przynajmniej kilka kropel dziennie, więc to raczej nie kolka. Ten model chyba po prostu tak ma i trzeba to przeczekać :(

      Usuń
  2. Najłatwiej sprawdzić, przykładając ucho do brzuszka. jeżeli słyszysz, że coś się bardzo mocno przelewa to jednak jest kolka. córce też podawaliśmy espumisan, ale nic to nie dawało, więc Twoja córeczka też może być na niego odporna. Tym bardziej, że dostaje go już od dłuższego czasu. Organizm po prostu się na niego uodpornił

    OdpowiedzUsuń