Kiepski, bo zaczęty od małego wkurwu na Małżona, ktory wylał moje z trudem uciułane dla Małej mleko. Nie zastanowiło go zupełnie, że butelka jest lodowata, a więc wyjęta z lodówki, że nie są to resztki z nocy. Kocham mojego Małżona, ale kochałabym go mocniej, gdyby bardziej przykładał się do używania mózgu... Z dnia na dzień mam coraz mniej pokarmu :( coś czuje, że lada dzień przestanę karmić piersią.
Na dokładkę pogoda znów fatalna. Wczorajszy spacer trwał 10 minut, bo się rozpadało. A dziś chyba po prostu wystawię małą w wózku na balkon i daruję sobie spacery. Od kilku dni Mała spędza czas na macie edukacyjnej. Wymachuje radośnie kończynami i krzyczy na zabawki. Paca zawieszki wyciągniętymi łapkami i z dnia na dzień robi to coraz celniej :) Nie mogę się doczekać momentu, w którym zacznie je łapać w rączki.
ten moment nadejdzie szybciej niż myślisz :)
OdpowiedzUsuń