Taka sytuacja: Młoda wstała 1,5h temu, zjadła, pobawiła się z mamą, ale w końcu zaczęła się męczyć, trzeć oczka i marudzić. Mama dała dzidzi smoczka, zawinęła w kocyk, żeby rączki nie szarpały za włoski i nie właziły do oczu. Młoda położona w łóżeczku wtuliła się w podusię rozkosznie ssąc smoka, po czym otworzyła oczy po 10 sekundach, przytomna jakby spała kilka godzin i znow zaczęła marudzić. Przez następne pół godziny smok był wypluwany co minutę, a towarzyszyło mu na zmianę gadanie albo płacz. Mama przynajmniej trzy razy była bliska rozmotania Młodej z kocyka, bo może jednak źle odczytała sygnały i Młoda wcale nie jest zmęczona? Po pół godzinie Dzidziulinka znów zaczyna zamykać oczka, ale też marudzenie przechodzi w płacz. Ostatecznie mama niemal włazi do łóżeczka przytulając Młodą ( a raczej przutylając do niej smoka) i w końcu Młoda usypia.
Wniosek: wierzyć swojej intuicji i nie dopuszczać do głosu myśli, że Małą zmęczyło leżenie w kocyku bez możliwości ruchu :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz