Po raz pierwszy wybrałam się z Małą samochodem, całkowicie sama z błogosławieństwem Małżona. Wyłączyłam poduszkę na siedzeniu pasażera i tam ulokowałam Młodą. Wycieczki w obie strony przespała, dzięki zbawczemu korkowi w naszej mieścinie i temu, że bezczelnie wlokłam się szosą krakowską 50/h, żeby jak najdłużej pospała. Obawiałam się, że będzie ryk i wrzask, co skończy się wylądowaniem na drzewie albo pod tirem. Ale Alunia jak zwykle stanęła na wysokości zadania i była bardzo grzeczniutka.
Na miejscu oczywiście furora i szał, guganie, przekazywanie Młodej z rąk do rąk, ochy i achy :D Aż szefowa zaczęła jojczeć, żebym tu dziewczyn nie "zarażała" :D
A teraz dłuższy filmik o tym, jak to fajnie być mobilnym :D
I jeszcze wiadomość ostatniej chwili: Alunia zna słówko "ba" i powtarza je w kółko!
Aparatka mała! ale jest silna i super się przemieszcza! słodziutka Alunia!Gratuluję postępów!:) Buziaki
OdpowiedzUsuńPS. wyłącz tą weryfik. obrazkową plissssssss! zaraz mnie trafi bo 3raz wpisuję tekst:/
świetna :D moja też na początku tak "huciała" tył-przód-tył-przód :D
OdpowiedzUsuńJa na to mówiłem "gibu gibu" bo się tak gibała haha :) A teraz tylko widzi stopy przed sobą i już pędzi! Tak samo na kolana próbuje się wspinać cfaniura!
OdpowiedzUsuń