Na drugiej szali są rodzice, którzy swoje dzieci rozpieszczają komplementami. Spotkałam wiele takich przypadków, którym mamusie wmawiały, że cudownie rysują/śpiewają/grają (nieraz wszystko na raz) i słowo daję nie były to osoby z którymi mogłam długo wytrzymać. Niestety z jedną taką osobą wylądowałam w dłuższym związku, po którym miałam ochotę udać się do psychiatry (dla tamtego delikwenta było już oczywiście za późno). Związek postanowiłam zakończyć po tym, jak ów chłopak obraził się na mnie, bo zdałam egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem, a on już trzeci raz oblał (no bo jak ja śmiałam zdać, gdy on jeszcze nie zdał?) Oczywiście dzieci wychwalane przez rodziców od najmłodszych lat są niebywale bardziej szczęśliwe i beztroskie (ode mnie gdy byłam dzieckiem) ale żyją pod kloszem, a zderzenie z rzeczywistością nieraz bywa bolesne. Wszystkie książki o psychologii mówią o tym, że dzieci należy chwalić, ale nie spotkałam jeszcze takiej, która postawiłaby jakąś zdrową granicę w tych pochwałach. Co innego mieć zdrowe dzieciństwo, a co innego być nieznośnym narcyzem który twierdzi, iż jest ideałem.
Ten trochę przydługi wstęp miał przygotować Was na coś, co za chwilę nastąpi:
MAMY NAJPIĘKNIEJSZĄ CÓRECZKĘ NA ŚWIECIE!!!
Chwalić jak najbardziej trzeba, ale bez przesady.
OdpowiedzUsuń