Aluśka zrobiła nam dziś pobudkę po 5 i z uśmiechem od ucha do ucha oznajmiła, że dzień czas zacząć. O zgrozo! Małżon próbował ją uśpić przez pół godziny, ale że miał dziś do pracy na 7, to szybko się zmył i ja przejęłam Dzidziulinke. Turlała się po naszym łóżku, gdy ja ściągał jej śniadanko. Po 2 godzinach dokazywania zaczęła przejawiać oznaki zmęczenia, więc zatkałam ją smoczkiem, przycisnęłam do siebie i tak przespałyśmy do 9 z minutami. Potem zaliczyłyśmy jeszcze pół godzinki koło południa w tej samej konfiguracji, a teraz drzemie z nią Małżon. Ogólnie obydwoje chodzimy dziś jak zombie, do tego stopnia, że darowaliśmy sobie obiad u teściów i zamówiliśmy pizzę do domu. Ledwie oczy otwieram i aż się boję w jakim stanie jest Małżon. Ale najbardziej przeraża nas oboje myśl, że Młodej mogłoby już tak zostać z tym rannym wstawaniem. Obydwoje się zgodziliśmy, że w takim wypadku oddajemy ją którymś dziadkom i robimy sobie nowe... :P
Słyszę, że koniec drzemki. Idę zrobić dwie mocne kawy i otworzyć tabliczkę czekolady :D
o boszzz 5!!??
OdpowiedzUsuńjak nasza wstaje o 6 to my już jak zoombie chodzimy!
nasza do tej pory zaczynała dzień o 9, więc różnica jest zabójcza! Zobaczymy o której wstanie jutro, trzymaj kciuki!
Usuń"już piąta, może sen przyjdzie może mnie odwiedzisz" ;) mamy nadzieję że dzidziulka da pospać tym razem !
OdpowiedzUsuń