Strony

poniedziałek, 5 listopada 2012

poniedziałkowo

Wymiętolona jakaś dziś jestem. Roboty niby nie miałam dużo, ale niewdzięczną (odłożone z piątku porządki w plikach po Koledze Od Przeformatowywania Reklam). W biurze po piątku na razie spokojnie - Prezesa nie ma w mieście :P Przy okazji winna jestem sprostowania posta piątkowego: kolega, który nie mógł znaleźć komórki Prezesa nie wyleciał, lecz dostał naganę :D Już nie wiem sama co bym wolała....

Dzidziulinka pierwszy raz sama stanęła na swoich koślawych nożynach! I pewnie nie jest tego nawet świadoma! Przyczłapała do mnie gdy klęczałam na podłodze. Myślałam, że jak zwykle zacznie po mnie włazić byle wyżej, a ona z nienacka odepchnęła się od moich kolan rączkami, wyprostowała nóżki i już stała! Całe 3 sekundy! :D A potem klap na dupencję. Wieczór upłynął nam pod znakiem szaleństwa pudełkowego. Nie mogłam się powstrzymać i kupiłam Dzidziulince wielkie pudło klocków! Dzidziulinka grzecznie podzieliła się z rodzicami nowym nabytkiem, więc my sobie układaliśmy te klocki, a ona zasuwała na pudle, brum brum!


Eh.. jak zwykle ciemne te filmy wychodzą, chociaż w mieszkaniu było jasno i na wyświetlaczu w aparacie też wszystko ładnie widać.

2 komentarze: