Strony

wtorek, 8 stycznia 2013

beznadzieja

Jakoś trudno mi ostatnio żyć. Taki stan trzyma mnie od początku roku. Do pracy chodze tylko z obowiązku, dzieckiem zajmuję się z przyzwoitości, wieczorami nie jestem w stanie zmobilizować się do niczego innego poza leżeniem na kanapie, albo zabawą z Alą. Mieszkanie czeka na wykończenie i wprowadzenie się, a ja nie mam siły ani ochoty robić ani jednego, ani drugiego. Wiecznie chodzę zmęczona i zamulona. Nie mogę się skupić na robocie. Mam milion pozaczynanych rzeczy, zaczynam się już plątać. I tłucze mi się po głowie to wszystko, co powinnam robić, zamiast siedzieć i gapić się przed siebie. Nie wiem, czy to już depresja, czy coś innego z głową...

6 komentarzy:

  1. Zimowa aura nie sprzyja rozwojowi. Ja tez na nic nie mam chęci:/ zobaczysz, że jak nadejdzie wiosna wszystko wróci do normy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pen, jesteś po prostu zmęczona - małe dziecko, praca, druga praca po godzinach w domu i remont mieszkania - szczerze - jestem zdumiona że dopiero teraz cię dopadło. Pamiętaj że teoretycznie ludzka istota wymaga każdego dnia minimum 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku a raz w tygodniu 35 godzin...żeby zachować zdrowie i rozum. Kiedy ostatnio miałaś taki tydzień? Nie dziw się że baterie ci siadają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimie. Nie denerwuj mi tu Pen. Nasze Ukochane Państwo to matrix, który prowadzi politykę prorodzinną, dzięki której wszystkie matki małych dzieci mogą pozwolić sobie na 11 godzin snu w ciągu doby i 35 godzin odpoczynku w tygodniu. Ja np z jakiegoś powodu nie realizuję tej polityki, a że pracuję na dwa etaty, żeby wyżywić i ubrać czteroosobową rodzinę, w zeszłym tygodniu miałam co noc 11 minut snu (to pewne) i 35 minut odpoczynku (w weekend). Sterta prania czeka.

      Usuń
    2. Bo my takie apolityczne matki jesteśmy :D
      U mnie sterta prasowania składowana w łóżeczku Ali postanowiła przewrócić się na moje śpiące dziecko :D

      Usuń
  3. ja od jakiegoś czasu też tak mam, ale to chyba taka pora roku, taki czas...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pen, witaj w klubie pracujących mam, które co rano muszą odgrywać "Świt żywych trupów"... To przechodzi. Podobno. Gdzieś w trzecim roku życia dziecka. Ja pracuję w domu, ale to niczego nie zmienia. Oprócz tego, że jednocześnie opiekuję się dziećmi.

    OdpowiedzUsuń