Strony

wtorek, 12 lutego 2013

na tapczanie siedzi leń...

Wjeżdzam wczoraj na parking przed firmą i oczom moim ukazuje się złom kolegi grafika-od-przeformatowywania-reklam zaparkowany na moim miejscu. Kolega był na urlopie tydzień i przez ten czas jego miejsce posłużyło komuś za tymczasowy skład śniegu. Ale to chyba nie powód, żeby zajmować cudze miejsce. Wkurzyłam się, pojechałam na drugi parking dwie działki dalej, zaparkowałam na szarym końcu i podreptałam do pracy. W międzyczasie wypytałam kogo trzeba o system odśnieżania parkingu i osoby za to odpowiedzialne. Zanim doszłam do drzwi działu graficznego połowa firmy wiedziała już o chaniebnym zachowaniu kolegi, ale nikogo to jakoś nie zdziwiło, bo ten typ tak ma. "Pierwszy dżentelmen działu graficznego" jak to ktoś określił :) No i faktycznie tak ma, bo w rozmowie ze mną ani razu nie wyraził skruchy, wręcz czuł się urażony, że mu uwagę zwracam, a przez cały dzień nie zadzwonił w sprawie odśnieżenia swojego miejsca. A ja stwierdziłam, że nie będę tego za niego robić.

A dziś rano powtórka z rozrywki! I jeszcze mnie bezczelny pyta "Jak zaparkowałaś? Udało się?" Kur.. chyba musiałabym na boku stanąć! Zagroziłam mu spuszczeniem powietrza z opon, jesli jeszcze raz tak zrobi. Dałam mu telefon do ręki i kazałam kręcić do Sławka odpowiedzialnego za cały nasz teren i nieruchomości. Ale kolega stwierdził, że on z debilami nie będzie gadał, bo on jeszcze nigdy z nimi nic nie załatwił tak jak chciał. Wygarnęłam mu od leni i chyba już szłam spuścić mu to powietrze z opon, ale do gry włączył się Jackie Chan. Zadzwonił do Sławka, podał się za kolegę grafika-od-przeformatowywania-reklam i kazał to miejsce odśnieżyć. Obiecali dziś do końca dnia.
A nasz debilny kolega stwierdził tylko: "I Sławek się nabrał, że ty to ja? Przecież my się znamy jak łyse konie" To kur.. jeśli ich związek trwa tak długo, to czemu nie mógł do niego zadzwonić i poprosić o odśnieżenie?

4 komentarze: