Strony

środa, 27 marca 2013

a miał być "dzień wolny"

Do pracy nie poszłam, i owszem, ale dzień był daleki od odpoczynku. Powiem tak: patrząc wstecz i w przód (przede mną jeszcze roboty na 2h) zachodzę w głowę, jak to się zmieściło w tych kilkunastu godzinach.

Zacznijmy od tego, że wspólnie z Małżonem nie przyjęliśmy do wiadomości, iż Dzidziulinka zaczęła dzień ok. 8 rano. Małżon przewinął, pokitrasiła się z nami w łóżku 30 minut, ale jej się znudziło, no bo co to za rozrywka gdy obok rodzice lezą jak dwa truchła. Poszłyśmy do salonu - ona do zabawek, ja zawinęłam się kocem i ległam na poduszce na podłodze. Kimnęłam kolejne 30 minut, Dzidziulinka cudownie zajęła się zabawkami. Tak cudownie, że ja lekko przemarznięta wróciłam do mojego nadal ciepłego męża w sypialni :) Była 9 rano. O 10 Małżon się ocknął oniemiały, a ja lekko zaniepokojona, no bo jakby nie patrzeć dziecko nasze biedne, bez opieki i śniadania funkjonowało samoistnie przez godzinę. Dziecku nic się nie stało, więc ruszyliśmy w mieszkanie oceniać szkody.  W sypialni na podłodze przywleczone klocki i zabawki (czyli jednak kochana córeczka doglądała rodziców) za to w salonie wielka paczka Orbitów rozwleczona po całym dywanie, a każdy jeden orbicik wymemłany, przegryziony albo przynajmniej cudownie obśliniony i przylepiony do dywanu :D Po raz pierwszy od roku naszemu dziecku cudownie pachniało z ust! :D Trochę sobie plułam w brodę, że nie schowałam gum wyżej, ale potem okazało się, że to były gumy Małżona wygrzebane z jego plecaka! Ala vs suwaki 1:0.

Po śniadaniu udaliśmy się na zapowiedzianą kontrolę i szczepienie. Ala waży niecałe 10 kilo (a nie 20, jak nam się wydawało :D) i ma 76 cm wzrostu. Szczepienie tylko żółtaczkowe, reszta odłożona na za miesiąc. Ala była dzielna, nikogo nie pogryzła i płakała dosłownie minutkę. Okazało się, że te wypieki i szorstka skóra na policzkach może być winą mleka 3, więc wróciliśmy dziś do mleka 2. I odstawiliśmy kurczaka i jajka, bo Pani doktor nie spodobały się nabrzmiałe piersi naszego maleństwa. Kontrola w połowie kwietnia.

Popatrzyliśmy sobie na maluchy w przychodni i każde jedno miało buty... Stwierdziliśmy, że nasze nie może być gorsze, chodzi już od 3 miesięcy, wiosna idzie, trzeba się zaopatrzyć w buty. A ponieważ nie wiadomo kiedy znów nam się trafi wspólny dzień, od razu po lekarzu pojechaliśmy do sklepu. Wybraliśmy butki z antylopy (taka firma, he he) w neutralnym szaroburym kolorze, które spokojnie posłużą do lata. Tak więc Ala ma buty :)

W domu pochłonęłam szybką pomidorówkę i uciekłam, bo na 13:30 byłam zapisana na manicura (a co, idą święta nie?) W salonie kosmetycznym mojej drogiej byłej-już-niestety-sąsiadki E nastąpiła nagła zmiana planów, bo okazało się, że moja fryzjerka akurat siedzi bezczynnie i zbija bąki, więc przeniosłam jutrzejszą wieczorną wizytę na tamten właśnie moment. W międzyczasie siedząc z farbą druga dziewczyna zrobiła mi paznokcie. O tym czemu w tym roku zrobiłam się taka dbająca o siebie napiszę kiedy indziej :)

Potem szybkie zakupy, no bo prawie wszystko co mam przygotowane dla Ali i pomrożone, jest na kurczaku ;/ Zakupy są i owszem, teraz trzeba tylko to wszystko przygotować. Może jutro się uda chociaż trochę.

Zjedliśmy we troje potrawkę z indyka w sosie curry z ryżem, Ala zachwycona :) Ona generalnie chętniej je widząc, że my na talerzach mamy to samo :) No i wpadliśmy na pomysł iż pojedziemy we trójkę na zakupy Ikeowo-Leroyowe, na które początkowo miał pojechać sam Małżon. Staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami szafek łazienkowych (których w końcu z samochodu nie przynieśliśmy) i blokad do szuflad. I dwóch brakujących gałek do szafek, które już raz kupiliśmy i zgubiliśmy :( Ala zachwycona Ikeowskim magazynem biegała w swoich nowych butkach między produktami. To był jednak dobry zakup i najwyższy czas na butki, wszyscy troje jesteśmy zadowoleni :) Ona jest taka niesamowita - roześmiana, rozbiegana, roztrzepotana :D Do Leroya już nie dotarliśmy, bo się zmęczyliśmy :(


A w domciu standardowe punkty programu, czyli kąpiel między 8, a 8:30 i o 9 dziecku naszemu kończą się baterie :D No i jak już Ala usnęła snem sprawiedliwego odebrałam maila i zobaczyłam ile mnie roboty czeka dziś i jutro o_O Więc spokojnej nocy życzę i wracam tyrać na moje szafeczki łazienkowe ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz