Tak wyglądał 1 kwietnia z naszego kuchennego okna, w którym Alunia lubi oglądać pieski i wrony :)
Ale dziś to nawet piesków nie było, bo by się potopiły w tej brei (chyba połowa ludzi w Pruszkowie ma yorki...) Alunia miała koło południa bardzo wysoką gorączkę ponad 39 stopni i nie zbił jej Ibum, którego używamy. Koło 13 wpadłam w lekką panikę, bo Alunia wodziła naokoło nieprzytomnym wzrokiem i marudziła, więc zaczęłam wydzwaniać po lekarzach, ale w momencie gdy namierzyłam całodobową pomoc lekarską dla dzieci w Luxmedzie - Alunia odżyła, zjadła zupkę i poszła dokazywać, a jakiś czas potem główkę miała zupełnie chłodną. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to trzydniówka. Apetyt ma, pije dużo, jak akurat nie ma gorączki jest okazem zdrowia. Bardzo bałam się, że sprzedałam jej mojego wirusa. Ale może jednak nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz