Strony

czwartek, 23 maja 2013

wszechświat (intuicja?)

Coś nade mną czuwa, to pewne. 

Nie pierwszy raz przekonałam się, że świat do mnie przemawia, ale ja nie zawsze potrafię go usłyszeć. Bywa też, że słyszę, ale ignoruję. Nie rozpoznaję w porę, iż oto przemówił do mnie wszechświat :D Np którejś nocy nieśmiało zasugerował, że budzik nie jest nastawiony. I mówię serio twierdząc, że to był jakiś inny rodzaj głosu w mojej głowie. Byłam zmęczona i kazałam mu spie*... :D Obudziłam się o godzinie, o której z reguły jestem już w samochodzie i jadę do pracy, bo oczywiście budzik był wyłączony. Innym razem na rozstaju dróg podsunął mi myśl, aby jednak jechać tą drugą z możliwych dróg, ale miałam tak zakodowaną w głowie opracowaną poprzedniego wieczora trasę, że go zignorowałam. Skończyło się sławnymi marcowymi punktami karnymi :) Dziś ów głos z troską oznajmił, że jestem totalnie nieprzytomna i jadąc do pracy w trybie zombie z pewnością w kogoś wjadę...

Ale są też momenty, gdy ów głos usłyszany w porę, wychwycony z tego chaosu w którym żyję, wskazuje okazje, którym nie można dać przejść koło nosa. Tak było w przypadku mojego kochanego Małżona <3
W ubiegłym tygodniu buszując po internecie wpadłam na stronę pośredniczącą w organizowaniu konkursów graficznych i projektowych. 99% konkursów na logotypy (bleee), ale wśród nich ten jeden konkurs na grafikę do serii elementów wystawienniczych dla polskiej firmy spożywczej. Wszechświat przemówił, a ja po zapoznaniu się z kwotą nagrody orzekłam, iż mówi całkiem sensownie. I mimo iż kosztowało mnie to wiele wieczorów, a nawet nocy, gdzieś tam w głowie huczał mi głos "spręż się, nie odpuszczaj". Wygrałam i nawet mnie to nie dziwi, bo na studiach ten sam głos wskazał mi kilka innych konkursów, w których zajmowałam przynajmniej wyróżnienia. Muszę przyznać, iż w sprawach zawodowych dużo łatwiej mi usłyszeć wszechświat.

W okresie intensywnej edukacji wszechświat dawał mi też znać, kiedy odpuścić. Bywały dni, gdy zbliżał się np, egzamin, klasówka, termin oddania dużego projektu, a ja miałam 1000 innych nieistotnych rzeczy do roboty i wręcz namacalną niechęć do robienia tego, co powinnam. Oczywiście okazywało się wtedy, że termin egzaminu jest przesunięty, nauczyciel jest chory albo wypadł nagły wykład bardzo ważnego gościa z zagranicy :) Bywają też skrajne sytuacje powyższego przykładu, gdy wszechświat fizycznie działa, a ja staję mu na przekór, bo się na coś uparłam. Jestem wtedy niepocieszona, zdołowana fiaskiem, ale ostatecznie dociera do mnie, że stało się właśnie tak jak miało być. Coś nie wyszło, żeby wyjść mogło coś innego :)

Chciałabym być lepszym słuchaczem dla mojego wszechświata.


środa, 8 maja 2013

sodoma i gomoria


Trafiłam dziś na absurdalny tekst opisujący pewną konferencję WHO, MEN i czegoś tam jeszcze, jako preludium do sodomy i gomory, którą planują rozpętać w Polsce. O niedorzeczności tych pieniackich wypocin nie będę się już w ogóle wypowiadała, ale trochę mnie martwi fakt, że jednak ludzie w nie wierzą. Walnęłam spory komentarz pod postem znajomej mamy-blogerki, która była święcie oburzona planowaną przez MEN "deprawacją dzieci od urodzenia". No chyba nic nie jest tak zdeprawowane jak dzieci w momencie przyjścia na świat, bo kto to widział pojawiać się na golasa w tak ważnym dniu! Wyżej wymieniona pewnie nie puści tego komentarza, a że nastukałam się w klawiaturę jak głupia, postanowiłam wykorzystać kilka wersów w moim poście.

Jestem za jak najwcześniejszym uświadamianiem dziecku jego seksualności. Nie znaczy to, że zanim pójdzie do przedszkola będzie posiadało wiedzę encyklopedyczną. Poziom wiedzy należy dostosowywać do możliwości intelektualnych i wieku dziecka. Mam wrażenie, że dużo ludzi opacznie rozumie słowo "seksualność" nieodparcie wiążąc je z jakąś dziką orgią. A przecież to tylko wiedza na temat naszego ciała. Pomożemy dziecku uniknąć wielu przykrych wydarzeń przekazując mu tę wiedzę. Ciało człowieka jest tylko jego i im lepiej je zna, im wcześniej tę wiedzę nabędzie, tym łatwiej będzie mu określić siebie w społeczeństwie i uchronić się przed wykorzystywaniem.
Natura (lub Bóg) stworzyła nas w pewien określony sposób. Dojrzewamy i jesteśmy gotowi do przekazywania genów dalej na długo przed 18 rokiem życia. Jeszcze 200 lat temu problem nie istniał, bo wydawano za mąż dziewczynki kilkunastoletnie, a bogate paniusie przygarniały do łoża młodych kochanków. Proszę zatem schować swoje święte oburzenie do kieszeni i przyjąć do wiadomości fakt, iż pewne głupie zachowania w wieku gimnazjalnym są od nas niezależne :) Dziecko wychowywane w poczuciu odrazy do własnego ciała i zachowań seksualnych oraz pozbawione podstawowej wiedzy na temat funkcjonowania swojego ciała albo zajdzie w ciążę przed liceum, albo popadnie w chorobę psychiczną o podłożu seksualnym.
Wszystko sprowadza się do tego, że żeby ze sobą samym żyć, trzeba siebie samego znać. W obecnych czasach jest to jedyna pewna dostępna nam wiedza. Czasem wydaje mi się, że ta cała globalna wioska nam nie służy. Kiedyś świat ograniczał się do rzeczy, które człowiek mógł sam organoleptycznie sprawdzić, doznać, doświadczyć. Wszystko było dojmująco prawdziwe. Teraz człowieka bombardują bzdurami z każdej strony, a im bardziej biedak docieka prawdy, w tym większe maliny wprowadzają go te poszukiwania. I nie mam tu na myśli jedynie wiedzy dotyczącej edukacji seksualnej, ale ogólnie pierdół, które publikowane są w internecie.

Dodam jeszcze, że edukacja seksualna w szkole realizowana jest na żenująco niskim poziomie i jeśli zajęcia przedszkolne będą na podobnym, to lepiej, żeby już ich w ogóle nie było.

Amen i dobranoc.

będzie rozwód...?

Zrobiłam zupę cytrynową z ryżem.
Małżon nieświadom niczego wrócił dziś z pracy o 22 i poszedł spać, a że jutro po pracy lecę na sabat i nie będzie mnie do wieczora, będzie musiał sam zajrzeć do gara. Obym miała do czego wracać po tym sabacie :D

(kierowana poczuciem winy zrobiłam też mielone...)

lego mój kolego

Dawno temu, jeszcze chyba przed ślubem, dogadaliśmy się z Małżonek w jednej sprawie. Otóż ustaliliśmy iż dzieci mieć będziemy, głównie po to, żeby móc się bezkarnie bawić ich klockami :D Tak się bowiem składa, iż obydwoje wychowaliśmy się na różnego typu klockach i darzymy je ogromnym sentymentem. Ala posiada już trzy różne rodzaje klocków walających się po mieszkaniu w zatrważających ilościach. Nasza pociecha jest na etapie twórczej destrukcji, więc z Małżonem doskonalimy techniki błyskawicznego budowania domków i wież osłaniając cenną konstrukcję własnym ciałem.

Od wczoraj radość z posiadania dziecka wzrosła o kilka poziomów, gdyż wzbogaciliśmy się o przeogromną paczkę Duplo wylicytowaną za allegro za ułamek swojej wartości. Dla Aluni przyszły zwierzaczki, a dla nas cała reszta z ogromną płytką konstrukcyjną jako podkład :D Kolekcję Duplo zapoczątkowała nasza ciocia Marzenka zaopatrując Alę w dwa zestawy przy okazji różnych świąt. Powiem szczerze, że te klocki warte są swojej ceny. Są nie do zdarcia, mogą się na nich wychowywać dzieci przez całe dekady. Na każdym etapie rozwoju maluchy odkrywają w nich coś nowego i interesującego. Do tego wykonane są z niebywałą dokładnością i nie ma mowy, żeby coś do siebie nie pasowało, albo odpadało. Nasza przygoda z Duplo dopiero się zaczęła i planuję sukcesywnie powiększać kolekcję :)

Więc póki dziecko śpi - mama tworzy. A dzieła publikuje na blogu :P


Ala zachwycona zwierzaczkami! Baj de łej, czy ktoś wie jakie odgłosy wydaje żyrafa?


majowy sabacik


Zdjęcie z dedykacją dla moich Wiedźm ;)

sobota, 4 maja 2013

wiosenne porządki czytelnicze

Już od dawna nosiłam się z zamiarem odkurzenia domowej biblioteczki. Było to trudne, bo moje zbiory podzieliły się w ciągu ostatnich lat na 3 części rozrzucone po moim starym mieszkaniu które zajmuje siostra, u rodziców (które kiedyś tam wywiozłam) i te które posiadam obecnie w nowym mieszkanku. Cześć z tych książek nie znalazła miejsca w moim sercu, a zatem nie mam też dla nich miejsca na półce. Dlatego przejrzałam to co jest u rodziców i u mnie, (do starego mieszkania nie mam na razie dostępu) i znalazłam 20 tytułów, którym chciałabym znaleźć nowy dom. Wystawiłam książki na allegro , ale jeśli ktoś z Was obserwatorów pragnąłby posiąść którąś z nich, to oferuję darmową przesyłkę lub wymianę na inną ciekawą książkę. Serdecznie zapraszam!