Strony

niedziela, 23 czerwca 2013

rodzicem być

W piątek w samo południe, w największy skwar zebrałam się wreszcie w sobie by pójść do apteki po zamówione wcześniej magiczne tabletki na moje zatoki. Przebycie 50 metrów ze spacerówką i jej lokatorką wycisnęło ze mnie siódme poty. Do tego płytka chodnikowa w drzwiach apteki jest w kawalkach i postanowiła na dłuższą chwilę pożreć kółko spacerówki. Więc tarabanię się w tym wejściu cała zlana potem, z drzwiami apteki usiłującymi zamknąć się na mnie, z dzieckiem wyrywającym się z pasów, skandującym piskliwie "BABA! BABA" ("żaba", bo mijałyśmy "Żabkę") a urocza pani hostessa stojąca pół metra za drzwiami informuje mnie, iż właśnie jest promocja na magnes, działający magicznie na stres i zmęczenie....

Włosy Dzidziulinki, zawsze liczne i bujne, którym podobno zawdzięczam męczące mnie dotkliwie w ciąży zgagi, rosły sobie ostatnio po cichutku, aż z tyłu zaczeły opadać na kark, a z przodu sięgały podbródka. Do wczoraj, hehe. Teraz włosy są skrócone o połowę, może mało fachowo, za to funkcjonalnie. Przy pomocy Małżona i  kawałka czekolady udało się zachować w kąpieli względny spokój na tyle, by móc lekko opitolić tę małą zarośniętą główkę. Powodem jest oczywiście upał i fakt, iż Dzidziulinka dość niechętnie poddaje się zabiegom pielęgnacyjnym łepetyny. Do tego stopnia niechętnie, że włosy myłyśmy raz na tydzień, a w zrobionych raz warkoczykach potrafiła chodzić i trzy dni, żeby dziecka niepotrzebnie nie stresować czesaniem :D Gęste włosy spowodowały powstanie potówek na karku, więc trzeba było w końcu coś z tym zrobić i nie dawać się terroryzować sentymentom co poniektórych osobników. Włosy nie ręce, odrastają ;)

Tadaaam! Nowością jest grzywka, a efektem ubocznym jest jeden kucyk sterczący w niebo, a drugi opadnięty :P 


A oto właścicielka nowej fryzury relaksująca się w swoim prywatnym spa na balkonie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz