Za nami pierwszy samodzielny tydzień bez całodobowej pomocy Małżona. Przyznam, że poniedziałku i wtorku nie pamiętam, ale najwyraźniej jakoś przetrwałam. W środę się złamałam i dałam Starszej pograć na komórce podczas wyjątkowo trudnego momentu z Młodszą. Natomiast w czwartek łyknęłam sobie proszka na uspokojenie gdy Starsza walnęła focha przy kapuśniaku. Kapuśniaku który uwielbia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz