Strony

środa, 6 kwietnia 2016

o trudnych miłościach

Dziś będzie słów kilka o naszej Ali jako starszej siostrze. Dość wcześnie dowiedziała się, że będzie miała rodzeństwo i fakt ten przyjęła raczej z radością. Pod koniec ciąży gdy brzuch był już bardzo duży ciągle chciała coś kupować dla malej dzidzi i odkładała dla niej swoje zabawki. Cieszył nas ten stan, tym bardziej że zewsząd bombardowały mnie historie dzieci zazdrosnych o rodzeństwo. Miałam nadzieje, że nasza Ala nie dołoży do tego swojej historii. Żyłam złudzeniami, bo niby jakie dziecko mające swoich rodziców na każde skinienie przez 4 lata tak o prostu grzecznie przyjmie pojawienie się konkurencji?
Tak wiec po początkowej euforii, żywym i radosnym uczestniczeniu w każdym przewijaniu, kąpaniu i nawet karmieniu, nasza Ala w końcu pokazała rogi. Gdy tylko zaczynam zajmować się Ulą na horyzoncie pojawia się od razu Ala z marudzeniem w stylu: " I kto się teraz mną zajmie? Nikt się mną nie zajmuje. Nudzi mi się. Nie wiem w co mam się bawić. Nie mam wyobraźni. Miałyśmy coś porobić." Na domiar złotego każde próby tłumaczenia, że musi zaczekać, że zaraz, wymyślanie jej zajęcia na te 20 minut kiedy ja karmię niezmiennie kończy się płaczem.
Ponadto Ala ma swoiste ADHD. Ma tendencję do pokładania się na wszystkim bez wyjątku, wiercenia, machania kończynami, obijania się głową. Ala nie rusza się tylko gdy śpi... tzn wtedy rusza się jakby mniej a my zwyczajnie tego nie widzimy :) Nigdy nie planowaliśmy odganiać jej od siostry, bronić dostępu, ale tak się o prostu nie da. Ala wbiega z impetem prosto na leżącą na naszych kolanach Ulę, tarza się po łóżku tuż obok niej, wskakuje na to lóżko nogami i skacze tuż obok malej główki. Od kilku tygodni nic tylko odgradzamy nasze dzieci od siebie, żeby nie było tragedii, a żadne tłumaczenia, prośby ani groźby nie dają efektów. Jak pokazało życie nie mogę spuścić Ali z oka nawet na 5 sekund, żeby pobiec do kuchni ratować dopalające się nas patelni grzanki. Mimo, ze Ula leżała w jednym kącie kanapy, a Ala udawała, że nie dłubie w nosie schowana za duża poduszką w drugim kącie kanapy, wystarczyło jej czasu by boleśnie chwycić Ulę za główkę (jak to potem wykazała wizja lokalna). Na szczęście skończyło się tylko na płaczu Uli. W tym tygodniu doszly jeszcze jakieś słowne zaczepki w stylu "bić Ulę".
 Powoli sytuacja zaczyna mi się nie podobać, ale nie za bardzo wiem co robić. Gdy na horyzoncie pojawiło się kolejne dziecko podjęłam decyzje, ze choćby nie wiem co będę liczyła się z potrzebami Ali, nie odstawię jej w kąt, zawsze będzie dla mnie pierwszym i najważniejszym dzieckiem. Nadal poświęcam jej dużo czasu, wymyślam zabawy, włączam ją w nasze codzienne prace, żeby miała poczucie bycia potrzebną. Co z tego, skoro mam wszystko wypomniane przy byle okazji? Że zabawy nie takie, że nasze kombinacje plastyczne głupie, że ja jestem głupia itp. Coraz częściej myślę o niej jak o rozpieszczonym bachorze i mam ochotę zwyczajnie ją olać. Przygotować jedzenie, naszykować ubranie i poza tym niech się zajmuje sama sobą.


Czuję się bezsilna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz