Lizak upadł Starszej na placu zabaw. Z resztą lizak to za dużo powiedziane, lizania zostało tam co najwyżej na trzy minuty. No ale to przecież powód do smutku dobry jak każdy inny. Podchodzi do mnie i zaczyna szukać winnych swojego nieszczęścia (pewnie będzie z niej prokurator)
- To wina wróżek! Czemu tu nie ma wróżek? To ich wina bo ich tu nie ma! (?!)
- Alu, to ty trzymałaś lizaka w rączce i nie uważałaś, wiec to tylko i wyłącznie twoja wina. Zdarza się.
Naburmuszona odchodzi, ale rzuca jeszcze pod nosem:
- Myślałam że coś innego powiesz, a nie znów jakieś głupoty.
***
Jakiś czas temu zrobiłam jej z kolorowych wyciorków motylki. Przynosi mi jednego wczoraj i z dumą oświadcza, że zrobiła go specjalnie dla mnie. Przyglądam się uważnie i oświadczam, ze to chyba ja robiłam takie motylki. Starsza chwilkę upiera się, ze to ona jest autorką, ale gdy ja nadal "przypominam" jej, że to ja je robiłam z nerwowym śmieszkiem stwierdza :
-Nie powinnaś tego pamiętać!
Hm... Czy dalam jej kiedyś powód do powątpiewania w moją pamięć? Cwaniara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz